Sons of Liberty Gun Works – Uczymy się! – czyli jak wygląda szkolenie rusznikarskie w stylu SOLGW

Sons of Liberty Gun Works – uczymy się!
Czyli jak wygląda szkolenie rusznikarskie w stylu SOLGW

(19 czerwca 2025r, autor: Michał Gaudynek, Jammas Product Manager)

Często wykorzystywanymi sposobami na pozyskiwanie wiedzy technicznej na temat broni we własnym zakresie są media społecznościowe, fora i grupy. Olbrzymia ilość treści, którą znajdujemy w tych źródłach utrudnia, a nawet wręcz uniemożliwia odfiltrowanie wysokiej jakości informacji od bardzo nieprecyzyjnych porad. Ten problem dotyka środowisko strzeleckie za oceanem, jak również w Polsce. Może to prowadzić do poważnych skutków, przede wszystkim takich, że zamiast poprawić coś w swojej broni, doprowadzimy do jej awarii, uszkodzeń, co w najgorszym przypadku może skutkować ciężkim wypadkiem na strzelnicy. Najlepszym rozwiązaniem żeby zapobiec błędom, szczególnie jeśli czegoś nie wiemy, jest edukacja i czerpanie wiedzy od specjalistów.

Cofnijmy się do końca kwietnia tego roku. Chcąc wynieść naszą współpracę z Sons of Liberty na kolejny poziom postanowiliśmy kupić bilety, wsiąść w samolot i przelecieć tysiące kilometrów do San Antonio w Teksasie, gdzie znajduje się siedziba producenta. Celem tej podróży było nie tylko zobaczenie w jakich warunkach pracują Sonsi, ale przede wszystkim zdobycie wiedzy. W ramach naszego tygodniowego pobytu zostaliśmy przeprowadzeni przez rozszerzoną wersja szkolenia Armorer Course.

Pierwszy dzień naszej wizyty rozpoczął się dość zwyczajnie. Trafiając pod wskazany adres, pierwszym widokiem na jaki trafiliśmy, była brama i ogrodzenie z drutem kolczastym na szczycie oraz szare budynki w tle. Zgodnie z napisem na tabliczce przyczepionej do bramy zostaliśmy “odeskortowani”, a de facto zabrani na zapoznanie z ekipą i oprowadzenie po obiekcie. Wszyscy przyjęli nas bardzo życzliwie, z nieukrywaną ekscytacją, że przebyliśmy taki kawał drogi żeby zobaczyć co robią i się od nich uczyć. Widać było, że nasz przyjazd był dla nich powodem do dumy i docenieniem ich pracy. Dalej mieliśmy spotkanie organizacyjne, na którym omówiliśmy plan działania na najbliższy tydzień.

Część teoretyczna

Drugiego dnia zabraliśmy się do pracy. Po dotarciu do siedziby z marszu rozpoczęliśmy teoretyczną część szkolenia. Prowadził je dla nas Dillon, jeden z rusznikarzy, który jest z SOLGW nieomal od pierwszych lat istnienia firmy. Chłopak przez osiem lat złożył prawie 10 tysięcy ARów, a zmodyfikował kolejne 5, więc trochę tej broni przeszło przez jego ręce. Zajęcia z nim zaczęły się od wskazania priorytetu nr 1 – czyli zasady “The Fucking Thing Must Work” (tłum. cholerna rzecz musi działać). To jest główna z reguł, którą wyznaje SOLGW budując swoje karabiny. Następnie omówiliśmy cztery filary niezawodności i jaki mają wpływ na poprawne działanie broni. Przeszliśmy przez zapoznanie się z każdym elementem, każdą sprężyną, śrubką, pinem. Dowiedzieliśmy się więcej o materiałach z jakich wykonane są poszczególne części i dlaczego wykorzystanie takiej stali w zamku, takiej w lufie i jeszcze innej w bloku gazowym jest ważne. Omówiliśmy powłoki stosowane w broni. Zapoznaliśmy się z narzędziami, których używa się do pracy przy karabinach, gdzie ma trafić jaki klej, gdzie nałożyć jaki smar, w które miejsce puszczamy olej oraz z jakimi siłami dokręca się poszczególne śruby i nakrętki. Inna część nauki dotyczyła identyfikowania i radzenia sobie z awariami. Wiedzy do ogarnięcia dużo, strony notatek, power point migający w tle slajd po slajdzie, mnóstwo pytań i swoboda w ich zadawaniu. Szkolenie trwało trochę dłużej niż przewidywano, bo teorii nam wyszło około 20 godzin.

Ważnym elementem szkolenia teoretycznego było nieustanne nawiązywanie do Technical Data Package (TDP; tłum. Pakiet Danych Technicznych) jako źródła zasad w kontekście produkcji broni i części. Tłumacząc najprościej – TDP jest to kilkuset stronicowy dokument zawierający w swojej treści wszystkie wymagania i normy techniczne, które ma spełniać broń wojskowa (i inny sprzęt). My te normy i wymagania kojarzymy z hasłem mil-spec lub mil-std. TDP określa np.: jakie mają być średnice portów gazowych dla określonych długości luf; typy powłok; rodzaje materiałów używanych do produkcji; ciężar pracy spustu; siły sprężyn itd. Jest tam zawarta olbrzymia ilość danych. Rozmiary, pomiary, tolerancje, powody – co, jak i dlaczego. W ramach szkolenia mogliśmy zobaczyć i porównać do siebie dużą ilość części, które spełniają wymagania TDP z tymi, które daleko odbiegają od wskazanych norm. Co fajne, to nie ukrywanie przez Sonsów uznania dla innych marek, które reprezentują jakość i dokładność, i których broń oraz części także mieliśmy na stole.

Są producenci, którzy trzymają się zapisów TDP bardziej lub mniej. SOLGW robi to do granic możliwości, w każdym aspekcie, wierząc w lata doświadczeń i testów oraz miliardy dolarów wydane przez rząd (czyli amerykańskich podatników) aby znaleźć odpowiedzi na pytanie jaki ma być idealny karabin do intensywnej pracy.

Część praktyczna

Po teorii przeszliśmy do praktyki. Tym razem pracowaliśmy pod okiem Jessy’iego. Jessy jest z Sonsami od 6 lat i w trakcie swojej kariery zbudował podobnie jak Dillon kilka tysięcy karabinów. Tym co faktycznie robiliśmy w tej części szkolenia było budowanie karabinków od pierwszej do ostatniej części, w taki sposób jak robi to Sons of Liberty. Przeszliśmy przez każdy etap. Zaczęło się od przygotowania miejsca do pracy, narzędzi i części do składania broni. Następnie było kompletowanie lowerów, instalowanie w nich mechanizmów spustowych, mocowanie systemów powrotnych. Kolejne były uppery. Przygotwowywanie suwadeł, zamków, dźwigni przeładowania. Osadzanie luf i zabezpieczanie ich specjalnymi nakrętkami, których w zależności od typu łoża jest kilka rodzajów. Instalowanie bloków i rurek gazowych, które dalej ustawialiśmy i wielokrotnie sprawdzaliśmy czy dobrze wpasowują się w klucz gazowy na suwadle. Następnie nakręcanie urządzeń wylotowych różnymi sposobami. Później było kontrolne strzelanie w celu sprawdzenia, czy złożona do tego etapu broń działa i wprowadzenia ewentualnych poprawek. Osadzanie i zabezpieczanie łóż odbywało się na samym końcu.

Każdy z etapów, był dokładnie objaśniany. Jessy pokazywał co robić, rzucał podpowiedziami, dzielił się swoimi rozwiązaniami, po czym my braliśmy narzędzia i części do ręki, łącząc element po elemencie w całość. Finał tego był taki, że zbudowaliśmy z kolegą z zespołu kilka karabinów i zdaniem fachowców potwierdzonym wnikliwą kontrolą jakości, spełniały wszelkie wymogi dla wprowadzenia ich do sprzedaży. 

Znaczącą różnicą pomiędzy częścią praktyczną szkolenia przygotowanego dla nas, gdzie my pracowaliśmy na całym zapleczu jakie producent mógł nam udostępnić, a tym które SOLGW prowadzi komercyjnie, jest możliwość przyniesienia przez uczestników prywatnej broni i uczenie się wszystkiego bezpośrednio na niej. Producent na tego typu szkolenia zabiera ze sobą także pakiety części, które w trakcie są używane przez kursantów do wprowadzania modyfikacji w swojej broni. Nie są to lufy czy suwadła lub komory albo łoża (bez przesady), ale drobniejsze tj. sprężyny, piny, rurki gazowe, a nawet elementy mechanizmów powrotnych, spustu czy zestawy odbudowy zamka. Ponadto producent ma też ze sobą dużą ilość narzędzi do broni, z których kursanci mogą korzystać.

Podsumowanie

Nie ukrywam, że przybyliśmy do Teksasu z wysokimi oczekiwaniami, aby pogłębić swoją wiedzę na temat karabinów AR-15 i się nie rozczarowaliśmy. Przed wyjazdem uważałem, że mam dobrą wiedzę na temat tej platformy. Nic bardziej mylnego! W trakcie szkolenia zrozumiałem jak wielu rzeczy związanych z ARami nie byłem świadomy i na ile rzeczy należy zwracać uwagę. Było to otwierające oczy doświadczenie. Przegrzane zwoje w mózgu od nagromadzonej wiedzy i notatki, do których mogę wracać były tego warte. Nieocenione było także przejście przez cały proces produkcji broni i zbudowanie kilku sztuk własnoręcznie.

Nasze szkolenie było niestandardowe i rozszerzone przede wszystkim dlatego, że towarzyszyła temu myśl o właściwym i dokładnym przygotowaniu się do prowadzenia centrum serwisowego SOLGW w Polsce, które będzie gotowe do działania jeszcze w tym roku i autoryzowane przez producenta. My sami za to zostaliśmy przeszkoleni w stopniu pozwalającym pomagać Wam nie tylko z karabinami od Sons of Liberty, ale z każdym ARem jakiego nam w przyszłości przyniesiecie do sprawdzenia i może zmodyfikowania. To czy sami będziecie chcieli się nauczyć tego co my już wiemy, zależy tylko od Was – my Wam niebawem stworzymy taką możliwość. Obserwujcie co planujemy…

Zapraszamy też do zapoznania się z większa ilością zdjęć zamieszczoną w naszej galerii